Wiersz miłosny Mikołaja Gumilewa pod tytułem Pogromca zwierząt

Pogromca zwierząt

...Pąsowa parasolka chińska,

Natarte kredą pantofelki.

[ANNA ACHMATOWA]

 

Twardy, skupiony i czujny od rana,

Znów do fatalnej przybliżam się kraty.

Za nią tłum zwierząt hartuje pstrokaty,

Czai się, warczy i czeka na pana.

 

Biczem nad uchem im świsnę — pogromca!...

Łeb swój ze szczerą dziś ugną pokorą

Czy wiarołomną?... Nieważne to, skoro

Krew w moich żyłach pulsuje gorąca.

 

Tylko... im dalej, tym częściej ją widzę —

(Widzę i wiem, że to wszystko maligna) —

Bestię, co nigdy z innymi nie igra,

We mnie drapieżne wbijając źrenice.

 

Jest sześcioskrzydła, złocista i niema,

Bicza nie słyszy i strawy nie żąda —

Ruchy me śledząc, bez ruchu spogląda

Bestia ta, której nie było i nie ma.

 

Jeśli sądzona mi śmierć na arenie —

Huczna i krwawa zagłada pogromcy —

Kły swoje w mięsie mym pierwsze pogrąży

To niewidzialne dla innych stworzenie.

 

Fanny, ów kwiat, który dałaś mi, więdnie,

Ty zaś na linie dla wszystkich masz uśmiech.

Lecz moja bestia, jak dog, kiedy uśniesz,

Przy twym posłaniu waruje wciąż wiernie.

Przełożył Wiktor Woroszylski